Za syndrom wicia gniazda odpowiada zmniejszone stężenie progesteronu, który zostaje zastąpiony wyrzutem oksytocyny pod koniec ciąży. Zmiany hormonalne mają na celu przygotować kobietę do porodu, a często objawiają się efektem ubocznym w postaci wspomnianego syndromu, pchającym ją do nagłego remontu czy wręcz wywołującym nieodparte marzenie o przeprowadzce. Jednak nie potrzeba burzy hormonów, żeby kobieta powzięła decyzję o rozpoczęciu poszukiwania nowego lokum. Wystarczy odpowiednia motywacja. Jeśli ta się pojawi, reszta idzie jak z płatka dzięki połączeniu aktywnej postawy z wrodzonymi kobiecymi predyspozycjami w kwestii dokonywania właściwych wyborów. Obraz niezdecydowanej kobiety to mit, który należy włożyć między bajki.

Kiedy królestwo zmienia się w więzienie
Dane Eurostatu z 2020 roku dotyczące pracy z domu w Unii Europejskiej pokazują, że częściej dotyczy ona kobiet (13,2%) niż mężczyzn (11,5%). Ta różnica nie wydaje się znacząca, jednak z raportu Procontent Communication „Pandemia automatyzuje Polskę?” opierającego się na badaniach przeprowadzonych w Polsce w lipcu 2020 roku wynika, że w naszym kraju aż 57% kobiet pracowało zdalnie w porównaniu do zaledwie 45% mężczyzn. Co to oznacza w praktyce? Że dla większości Polek w czasie pandemii dom, poza pełnieniem swojej standardowej funkcji bezpiecznej przystani, przeistaczał się jednocześnie w biuro, salę konferencyjną, a w okresie edukacji zdalnej także klasę szkolną, niczym jakiś Transformer z najgorszych koszmarów. Taka jazda bez trzymanki, kiedy nagle przy tym samym stole trzeba było zorganizować stanowisko pracy dla kilkorga domowników na zmianę z nakrywaniem na nim do posiłków, zmotywowała wiele kobiet do decyzji o poszukaniu innego lokum, w którym łatwiej będzie wydzielić oddzielną przestrzeń na poszczególne aktywności i dzięki temu nie zwariować, a przynajmniej móc stwierdzić, że w tym szaleństwie jest metoda.

Komu łatwiej znaleźć złoty środek
Motywacja to jedno, ale liczą się również predyspozycje do dokonania właściwego wyboru. Opublikowane w tym roku w „Proceedings of the National Academy of Sciences” badanie przeprowadzone na Uniwersytecie w Sydney pokazało, że mężczyźni wykazują dużo większą skłonność do podejmowania skrajnych decyzji, podczas gdy kobiety częściej przyjmują w tej materii postawę umiarkowaną. Dlaczego to istotne podczas wybierania mieszkania? Ponieważ trzeba wówczas wziąć pod uwagę wiele czynników, nadać im priorytety i znaleźć pomiędzy nimi równowagę. Mężczyzna ma skłonność albo do patrzenia „tu i teraz”, co może się przełożyć na kupienie mieszkania w pobliżu ulubionej siłowni, nawet jeśli nieruchomość za parę lat może okazać się dla niego i jego rodziny niefunkcjonalna (a martwy ciąg będzie tylko mglistym wspomnieniem), albo przeciwnie, do wybiegania w planach tak daleko do przodu, że sąsiedztwo domu pogrzebowego wyda się atrakcyjne, bo za – bagatela – pół wieku przynajmniej nie będzie trzeba jechać na drugi koniec miasta. Kobieta tymczasem spojrzy, czy mieszkanie będzie można dostosować do potrzeb powiększającej się rodziny, nawet jeśli na razie myśli dopiero o drugim kocie, ale nie zablokuje jej brak dobrego dojazdu do toru żużlowego, jeżeli dopiero dojrzewa w niej myśl o zrobieniu prawa jazdy kategorii A.

„Tajemnica piękna kryje się w oku obserwatora”
Co prawda de gustibus non est disputandum, ale o różnicach w percepcji porozmawiać już jak najbardziej można, a nawet jest to wskazane. Według danych organizacji Colour Blind Awareness ślepota barw dotyka tylko jedną na dwieście kobiet, czyli 0,5%, za to aż 8% mężczyzn, czyli jednego na dwunastu. Tak, co dwunasty mężczyzna nie tylko nie wie, że cynober to nie nazwa choroby wieku dziecięcego, ale nawet gdyby chciał zagłębić się w niuanse barwne, to po prostu nie będzie w stanie. Kobiety mają ponadto wykształcone na drodze ewolucji szersze widzenie obwodowe, czyli, mówiąc prościej, więcej dostrzegają kątem oka i dzięki temu łatwiej im zaobserwować liczne detale. Męskie oczy są z kolei bardziej wyczulone na ruch, zatem panowie mają przewagę, kiedy trzeba przyuważyć, czy po mieszkaniu nie biega mysz, ale mniej mobilne szczegóły mogą im – jak na ironię – umknąć. Nic zatem dziwnego, że to kobiety zwracają większą uwagę na aspekt wizualny nieruchomości, w tym interesują się wyglądem przestrzeni wspólnych a także ilością otaczającej zieleni. Podkreśliła to Edyta Kołodziej, dyrektor sprzedaży i marketingu w Nickel Development, w sondzie przeprowadzonej przez portal RynekPierwotny.pl z okazji tegorocznego Międzynarodowego Dnia Kobiet. „Według naszych obserwacji, to właśnie kobiety mają decydujące zdanie przy zakupach nieruchomości. Na początkowym etapie poszukiwania mieszkań to panie są bardziej aktywne od panów” – podsumowała Kołodziej.

Kluczem do sukcesu współpraca i brak pośpiechu
Czy zatem mężczyźni stoją na przegranej pozycji i powinni po prostu zaakceptować, że to ich partnerki dokonują wyboru mieszkania, bo robią to lepiej? Bynajmniej nie o to chodzi. Badanie przeprowadzone w zeszłym roku na Uniwersytecie w Stavanger wykazało, że pary wspólnie podejmujące decyzje miały lepsze wyniki zarówno od pojedynczych uczestników, jak i grup dobranych losowo, ponieważ jako jedyne były zdolne osiągnąć pełnię swojego potencjału w procesie decyzyjnym. Jednak warunkiem był brak presji czasu. Zatem nawet w sytuacji, kiedy zmiana mieszkania staje się kwestią pilną, jak w przypadku oczekiwania na nowego członka rodziny, lub – jak obecnie – kiedy pandemia redefiniuje nasze potrzeby, warto mimo wszystko dać sobie chwilę do namysłu, rozważyć dostępne opcje, przedyskutować je i dzięki temu razem wybrać dla siebie najlepszą.